sobota, 27 kwietnia 2013

Szewc bez butów chodzi(ł), czyli rzecz o przypadku.



Mała Grafika przy okazji rozmowy z rodzicielką o jak cymbał brzmiących Chórach Wujów doszła do wniosku, że jakoś tak pustawo w tle bloga i przydałby się jakiś druczek, kropeczki, rzucik, pepitka czy też kwiatuszki..? Może to wiosna i strzelające z łysych gałązek listki, może horror vacui, a może po prostu rozpęd po poprzednim zleconku? 
Grunt, że było trochę czasu, więc Graficzka narysowała sobie znaczki, żeby z nich ułożyć wzorek. Posiadając już wszystkie cząstki rozpoczęła proces mozolnego przesówania pomarańczowych przemiocików i napisików, multiplikowania kafelka, ponownego przesuwania, multiplikowania, przesuwania, multiplikowania, przesuwania, przesuwania, przesuwania...

Z monotonii rozważań typu "Księżniczka w lewo, czy też może bardziej do góry?" wyrwał ją drobny, acz interesujący szczegół. Fragmencik taki, coś... coś jakby Logo... !LOGO!, które wymyśliło się samo,  niejako przy okazji suwania znaczkami!
Graficzka czym prędzej porzuciła wzorek i zajęła się pomysłem znikąd. Bo skoro już się wymyśliło to się musi się jeszcze zaprojektować, ach, ach pięć minut i będzie po krzyku... 




Po kilku godzinach kombinowania, suwania, myślenia, odwracania i  kopiowania w zasadzie wymyślone i narysowane logo przeszło kilka metamorfoz co doprowadziło do osiągnięcia wrażenia, że logo jest logiem.

Fajnie jest mieć własne logo. Zwłaszcza jak się je projektuje dla innych. Cóż... każdy szewc kiedyś znajduje chwilkę, żeby zrobić buty także dla siebie.


środa, 24 kwietnia 2013

Karykatura: Chór wujów



Od czasu do czasu tak już jest, że pojawia się don Wuj i proponuje Graficzce transakcję wymienną:
Za promocję młodej sztuki graficznej podczas firmowego Indoor Outdoor Garden Party ze specjalnie dobraną muzyką i przekąskami niewymagającymi użycia sztućców, na którym to stawią się prominentni członkowie Świata Biznesu (czyli potencjalni Przyszli Klienci) chce otrzymać fotoobraz. Niewiele roboty, bo wszystko zostało już wymyślone, wystarczy tylko wypendzelkować, a to przecież betka.
Promocja przez fotoobraz sztuk jeden:


karykatura - digital painting

Rzecz jasna zamówienia posypały się jak z rękawa, a brawom nie było końca.



wtorek, 23 kwietnia 2013

Hollywood: pierwszy stopień do piekła.


Wszyscy wiedzą, że baby są od sprzątania, przekładania wszystkiego "tam, gdzie nie można tego znależć", wkładania nosa w nie swoje sprawy, ciekawości i wydawania nadmiernej ilości kasy na niepotrzebne przedmioty, których i tak mają zbyt dużo.
Oto praca na temat: Co by było gdyby na pewnym wzgórzu nie było pewnego napisu (to o ciekawości), co by było gdyby ktoś go sprzątnął (to o czystości) oraz co by było gdyby zlecenie generalnych porządków przyszło od pewnego zagranicznego sklepu (to o wydawaniu na kosztowności).



Oraz finalne: co by było gdyby jeden napis został zastąpiony przez inny...



poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Słów kilka wróbla Ćwirka: REKRUTACJA


"wypełnij krótką ankietę", "napisz o sobie", "co może Pani dla nas zrobić?", "Jak Pani się widzi w...", "wypełnij kwestionariusz", "gdyby chicała być Pani zwierzęciem to jakim?" (odp: "jakbym chciała być zwierzęciem pewnie biegałabym nago po lesie, a nie siedziała na rozmowie kwalifikacyjnej"),  "Ile pomarańczy zmieści się do autobusu?", "Jaką ma Pani wadę?" (odp: "Szczerość" ... myślę, że nie ma sensu powtarzać tego suchara w całości ;)) ), "Co chcesz robić za 5 lat?" "Mamy jeszcze wielu grafików do przesłuchania" lalalllaaaaaaaaa bumbumtssss.


rysunek, kolor, tekstura, typografia.


czwartek, 18 kwietnia 2013

Back in the USSR

Mała Grafika, kiedy była jeszcze mniejsza (ok, uściślimy - młodsza) podróżując nieco po świecie zauważyła, iż wiedza na temat naszego kraju w innych częściach globu jest dość znikoma. Poza standardowym: Pope, Walesa, ew. Chopin aż roi się od nieporozumień. Oto subiektywna lista przebojów wg Małej Graficzki: 
1) Poland?? Oh, Holland, marihuana, he he, I know! (nie pomaga nawet wymowa "Poland" wedle wzorca oksfordzkiego, tj. "Poełlend")
2) Ahh, of course, vodka, Putin, Jelcyn, Communism 
3) Na zaszczytnym ostatnim miejscu podium plasuje się ex aequo cały stek bzdur wedle którego nie mamy ciepłej wody, za to mamy stan wojenny, zaś po ulicach naszych miast przechadzają się niedźwiedzie  i napadają przechodniów.
Wydaje się, że punkt 3) w jakiś sposób związany jest z 2) jednak Grafika ma podejrzenia, że może mieć to też związek z działalnością jej bardzo bliskiego znajomego. Tenże dżentelmen obdarzony dość wyrafinowanym poczuciem humoru, w trakcie pobytu w jednym ze skandynawskich krajów dobrobytu  opowiadał obywatelom innych państw o swoim ciężkim życiu łowcy niedźwiedzi w Polsce, głośno przy tym wyrażając zadowolenie (i zaskoczenie), że w skandynawskim raju mięso można kupić w sklepie, zaś z kranów leci ciepła woda. Zapewne cieszyłby się sławą niezrównanego myśliwego przez cały pobyt, gdyby nie przeszarżował opowieścią o zabijaniu niedźwiedzi gołymi rękoma - to wydało się podejrzane nawet kolegom zza Wielkiej Wody. 
Nawet, albowiem generalną zasadą, jest, że im dalej położony od nas kraj tym większy reprezentuje poziom niewiedzy. Ostatnim drastycznym przykładem był znany kanadyjski wirtuoz sztuki wokalnej i tanecznej Justin Bieber. Ten łamacz serce niewieścich (w grupie wiekowej 12-15 lat) wybierając się na koncert do pięknego miasta Łodzi, leżącego jakby nie patrzeć w samym sercu Polski, wyraził za pomocą serwisu Twitter olbrzymią radość z powodu wycieczki do Rosji. 
Mała Grafika nie przejęła się zbytnio tym faux pas w wykonaniu Justina B. Jest już  bowiem nieco starsza niż tzw. target artysty, poza tym woli bardziej męskie torsy, dajmy na to wspomnianych już łowców niedźwiedzi. Bardzo jednakże zafrapowała się faktem, iż identyczny nietakt popełniła Matka Natura. Albowiem mimo zakończenia obchodów Świąt Wielkanocnych, mimo wielokrotnego topienia Marzanny, mimo wielu próśb i błagań Małej Grafiki do Matki Natury, Zima nie chciała odpuścić i trzymała jak nie przymierzając w Irkucku, albo we Władywostoku. 
Grafika postanowiła więc postawić wszystko na jedną kartę - stworzyła więc świąteczną wizualizację oświetlenia głównej ulicy Łodzi - Piotrkowskiej. Mimo, iż właśnie skończyły się święta Wielkiej Nocy, projekt przywodzi na myśl bardziej Boże Narodzenie, głównie za sprawą motywów "śnieżnych". Cóż, to nie wina Grafiki, że Matka Natura postanowiła zrobić nam prima aprilisowy żart, prawda? 
Przynajmniej niedźwiedzi nie ma - są za to Prząśniczki ... a zima, jak widać po tej demonstracji, w końcu odpuściła :)))))))))))))))))))))))))



Wizualizacja elementu oświetleniowego w przestrzeni miejskiej.


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Naked pussy



Nie wiedzieć czemu bloga Małej Grafiki śledzą także użytkownicy z kraju hamburgerów, kowbojów i paliwożernych samochodów. Statystyka bloggera podaje nawet, że jest ich tylko niewiele mniej aniżeli tych z Polski. Grafika czasem zastanawiała się czego do jasnej cholery szukają na jej blogu jankescy przyjaciele zza oceanu, zapewne nie władający biegle jej ojczystym językiem i czy to aby nie zapowiedź jakiejś inwazji na Polskę - jakby nie patrzeć potentata na rynku gazu łupkowego ;) 
Częściowa odpowiedź na to pytanie przyszła w e-mailu od mieszkańca USA, który grzecznie acz stanowczo poprosił, aby tematem najnowszej grafiki było "naked pussy". Jako że Grafika posługuje się amerykańskim nie tak biegle jak niektórymi innymi językami i nie była pewna czy dobrze zrozumiała prośbę postanowiła spytać swego osobistego concierge, co w tym narzeczu oznacza słowo "pussy".
- Kiciuś, albo kicia - odpowiedział concierge nie odrywając się od zmywania i nie wiedzieć czemu parsknął śmiechem (może nawdychał się płynu do mycia naczyń).

No tak, to przecież było oczywiste - Internet wszak roi się od zdjęć kotów (niektórzy twierdzą, że w tym celu został stworzony), być może biedaczek obejrzał już wszystkie po tamtej stronie oceanu i teraz szuka u nas. Może nieco dziwnym jest żądanie, aby kot był nagi, ale może zwykłe już się opatrzyły, poza tym klient nasz Pan - zatem oto nagi kiciuś :)))))))


grafika wektorowa 4 kolory


niedziela, 14 kwietnia 2013

Conditions are perfect...



Nie od dziś wiadomo, że samotne kobiety są samotne bo wymagają bóg-wie-czego, zamiast zadowolić się pierwszym lepszym panem z wąsem, co prawda z brzuszkiem i trochę szorstkim w obyciu, ale za to zdolnym do kupienia mopa na walentynki... Bo taki facet to facet, rubasznie powie, że każdy ptaszek musi mieć daszek, jak baba pozmywa i jeść da to nawet po pięśtysięcznym czwartym przypomnieniu wreszcie umówi sie ze śwagrem i kran przykręci (przy okazji śledzika z ręki ukochanej zje i flaszeczką popije, bo rybka lubi pływać). 
A tu taka Księciunia Na Białym Rumaku z okna wypatruje, marzy by szarmancki w obyciu był, męski, ale nie stroniący od zmywania i takich-tam bajerów. Noszący na rękach, bez brzucha i wąsa. 
Na szczęście jest fotoszop, to sobie może taka wymagająca Mała Grafika, wziąć foteczkę niedorosłego pryszczatego młodzieńca, przerobić go na mężczyznę, wystylizować, wycyzelować, przemienić w Kota Drapieżnego, wydrukować i powzdychać...


Grafika na potrzeby plakatu Gepardshoes. Retusz, szparowanie, teksturowanie.


piątek, 5 kwietnia 2013

Bang Bang (my baby shot me down)



Małe Grafiki notorycznie targane burzą hormonów popadają w wielowarstwowe histerie z byle powodu. Nałogowo robią z igły widły, czepiają się jak rzepy psiego ogona, bez sensu rzucają przedmiotami i przeszkadzają Prawdziwym Mężczyznom realizować się w życiu, nic tylko taką zaszczelić na śmierć. Bo co tam będzie baba...


Storyboard do filmu October. Digital Painting; tekstura foto.


czwartek, 4 kwietnia 2013

środa, 3 kwietnia 2013

Do lata piechotą, będę szła...



Ogarnięta wiosennymi porządkami Mała Grafika rozpędziła się tak, że heeej (ho). Kobiety uwielbiają sprzątać, myć, szorować, układać i prasować do tego stopnia, że Graficzka rozochocona jazdą na szmacie wpadła na komputer, wypolerowała go dokładnie, włączyła i... zanim ochłonęła, uczesała sarenkę, odkurzyła trawę, pozbierała gałązki... Bo porządek musi być.


Kadrowanie, ununięcie elementów psujących kompozycję, poprawienie kontrastu i koloru.

Bo porządek musi być. Bo lato by mogło być... Ech, te pikniki w lesie i biegające łanie, i trawka, i kocyki. Nawet mrówki niech będą, niech gryzą nawet, byleby ten śnieg już ktoś usunął...